poniedziałek, 14 października 2013

Rozdział 10



Wróciłam do domu cała mokra, wciąż padało. Rzuciłam bluzę na wieszak i ściągnęłam niechlujnie buty. Widziałam z przed pokoju co robi Melisa, aktualnie było to oglądanie jakiegoś komediowego serialu, ale jak zawsze nazwa mi wyleciała z głowy. Miałam nadzieje, że mnie nie zobaczy i nie będzie zadawała mi masę pytać na których sama do końca nie znałam całkowicie wyjaśnienia.
Po cichu na paluszkach po woli szłam w stronę schodów prowadzących zaraz do mojego pokoju. Niestety nie dane było mi tam dojść, bo zostałam przyłapana.
- Liz gdzieś ty się podziewała ? Wiesz jak ja się o ciebie martwiłam ?! To dobrze, że jedynie Logan napisał esemesa, że jest u ciebie i mniej się już martwiłam – A jednak powiedział jej gdzie jestem – Dlaczego jesteś cała mokra ? Logan cię nie przywiózł ?
- Nie niestety nie… długa historia… nie ważne – moje emocje sięgały zenitu. Raz chciało mi się płakać, a raz śmiać z rzeczy nawęd nie śmiesznych. Zapewne to jeszcze po narkotykach.
- Liz widzę, ze coś jest nie tak. Nie było cię prawie dwa dni w domu od imprezy wiec nie wciskaj mi kitu, ze wszystko gra.
Okej może to nie w moim stylu, ale uległam i wszystko wyśpiewałam. Co się stało na imprezie, co na drugi dzień u Logana i co zrobiłam niedawno. Sama nie wierzyłam, że wszystko jej powiedziałam. Może po prostu potrzebowałam tego.
- Czy ty już wszystkie rozumy postradała ?! Jak mogłaś znów to świństwo wsiąść do ust ! Jak mogłaś pójść do tego pojebanego Nathana po tym co ci zrobił ?!
- Po prostu… uległam
- Po prostu uległaś… A co z Jamesem dlaczego nie możesz porozmawiać z nim na spokojnie tylko tak się zachowujesz ?
- Bo…bo się boje. Boje się, że tak jak rodzice się ode mnie odwróci. Odwróci się jak mu wszystko powiem. Na pewno tak postąpi ! A wiesz dobrze, ze tego nie wytrzymam ! – zaczęłam płakać i sunęłam się po ścianie w dół
- Liz spój na mnie. Czy ja się od ciebie odwróciłam ? Nie. On na pewno tego nie zrobi. Przecież to twój brat.
- Moi rodzice też są moimi rodzicami, a patrz co zrobili
- On może być inny. Warto z nim o tym wszystkim porozmawiać, dowiedzieć się czegoś o sobie, a zobaczysz będzie o wiele lepiej… Mam plan ty idź się wykopać, a ja zadzwonię, żeby przyjechał co ty na to ?
- Tak szybko… okej niech będzie
(***)
Usłyszałam dzwonek. Za pewne przyszli chłopacy. Czekało mnie dużo wyjaśnień, sama nawęd nie wiedziałam od czego chce zacząć. Długo na tym myślałam, ale jednak nic nie wskórałam.
Zeszłam powoli i ostrożnie po schodach. Na razie chciałam być nie zauważona chciałam przekonać się w jakich humorach są czy to odpowiedni czas. Wydawali się spokojni jak i rozluźnieni. Chyba czas nadszedł, by wszystko zacząć od początku. Otworzyć swój nowy rozdział w książce. Miejmy nadzieje, że będzie on lepszy od powszedniego.
Weszłam do salonu, na moją obecność wszystkie dziesięć par oczu skierowało się w moją stronę. Krępujące, ale dało się przeżyć. Tylko ja jedyna stałam, reszta wygodnie siedziała na kanapie. Chciałam to szybko za kończyć i mieć to już z głowy wiec rzeczne od
- Pewnie zastanawiacie się po co po was zadzwoniliśmy. Otusz przystępie do setna sprawy. Jak wiecie James szukał swojej siostry jak niedawno się dowiedzieliśmy, że…
- Liz jest moją rodzoną siostrą – James wstał i dokończył wypłowieć za mnie.
Postanowiłam powiedzieć wszystko, zaryzykować ten jeden raz.
- Ale to nie wszystko, chce wam jeszcze coś powiedzieć – jak zawsze w takich sytułacj zaczęłam bawić się swoimi palcami – Bardziej bym mogła powiedzieć to samemu Jamesowi, ale uważam, że jesteście bardzo dobrymi kupelami i w pewnym sensie moimi przyjaciółmi muszę to wam też powiedzieć. Jaems pytałeś mnie dlaczego mówię, ze moi znaczy nasi rodzice już dawno dla nich nie żyje. Ponieważ przez moją głupotę się ode mnie odkręcili. Powiedzieli mi w prost, że mnie się wyrzekną i nie chcą nigdy mnie na oczy widzieć. Tak zrobiłam wyprowadziłam się do chłopaka, który był ostatnim dupkiem. Zaszłam z nim w ciąże. Przez niego poroniłam, bo popchną mnie i nie chciał udzielić mi pomocy. Popadłam przez niego w mega depresje, przez niego zaczęłam brać … narkotyki. Na szczęście spotkałam Melisę. Wyciągnęła mnie z tego gówna. Przestałam brać. Rok nie brałam, aż do wczoraj coś we mnie pękło. – Po moich policzkach spływały łzy – Nie będą już brała. Teraz jak znasz prawdę możesz tak jak rodzice ode mnie się odwrócić. Nie trzymam cię nigdzie.
Wstałam wpatrzona w wszystkich. Wszystkich po kolei się przyglądałam. Płakałam.
- Jestem twoim bratem. Choć nie wiem wszystkiego o tobie to i tak cię nigdy nie opuszczę. Nawęd bym nie potrafił tego uczynić – Podszedł do mnie, spojrzał mi w oczy i po prostu mnie przytulił. Odwzajemniłam uścisk
- My też jesteśmy z tobą
Cała reszta wstała i mnie przytuliła.
__________________________________________________________________
Hej wam :* Na reszcie jakoś napisałam ten rozdział. Przez szkołę trochę to wszystko się dłużyło. Nie miałam kiedy pisać. Zawsze jak nie jakiś sprawdzian to kartkówka lub pytania ;/ Ehh... to tyle dobrze, że jakoś w weekend go napisałam xD Jak wam się on podoba ? Szczęśliwe zakończenie jest  :D No, ale czy na pewno będzie tak szczęśliwie... oj chyba muszę sobie uciąć język za dużo wam powiem xD 
Do zobaczenia do następnego :*
P.S No właśnie zapomniałam wam powiedzieć, a raczej się was spytać jak wam się podoba nowy wygląd ?