Siedziałam na krześle w kuchni
razem z Loganem jedząc kanapki. Szynka i ser żółty niby takie małe, ale syte.
Pomiędzy nami była cisza jedynym dźwiękiem słyszalnym był zegar wiszący
niedaleko lodówki. Sekunda na sekundę coraz większa cisza. Na zewnątrz była
strasznie brzydka pogoda, bo padał deszcz. Ktoś by powiedział, że jest do kitu,
ale nie dla mnie lubiłam taką pogodę. Można wtedy przemyśleć swoje rzeczy.
Idealnie pasowała to tego wszystkiego co teraz się działo w moim życiu. Można
podkreślić powalonym i nic nie wartym życiu.
- Liz… to jak chcesz czy nie ? –
usłyszałam czyjś głos
- Hm ? – podniosłam głowę i
spojrzałam na bruneta
- Pytałem się czy nalać ci soku
- Nie dzięki i tak już skończyłam
jeść – uśmiechnęłam się i wstałam od stołu kierując się do zmywarki w celu
włożenia do niej brudnych naczyń. – Pozwolisz, że pójdę do salonu ?
- Jasne – powiedział jeszcze
przeżuwając wcześniejszy kawałek
Tak jak było powiedziane
skierowałam się do salonu, lecz do końca się tam nie znalazłam. Stałam na
korytarzu patrząc się w drzwi frontowe bezczynie. Zaraz za tym usłyszałam
„Otworzysz !” Tylko co wydusiłam z siebie to „Jasne”. Podeszłam wolnym krokiem.
Stałam tuż przy nich. Chwyciłam klamkę po czym nacisnęłam i je otworzyłam.
Ujrzałam nikogo innego jak Jamesa. Znowu to samo tylko już nie patrzyłam się
bezczynie na drzwi tylko na bruneta. Nie wiedziałam co robić. Nie myślałam
teraz trzeźwo.
- James. Stary wchodź –
usłyszałam za sobą głos Logana
Oczywiście wszedł, zamkną za sobą
drzwi a następnie skierował się do salonu. Nadal nie wiedziałam co teraz robić.
Iść, zostać, iść, zostać, powiedzieć wszystko, iść i się tym nie przejmować.
Nie wiedziałam, ale chyba kto inny zadecydował za mnie.
- Liz pozwolisz ?
- Co ? … Ja ?... Tak idę
Siedzieli wygodnie w skórzanych fotelach.
Ja natomiast postanowiłam, że usiądę na kanapie.
- Wiecie co może przyniosę coś do
picia może herbatę ? Tak to chyba będzie najodpowiedniejsze – Logan wstał i
wyszedł z pokoju tym samym zostawiając mnie z brunetem sam na sam. Tego się
obawiałam. Cisza nastała pomiędzy nami.
- Liz ? Ja… - zaczął ostrożnie
James – Chyba musimy porozmawiać ?
- Ta – wydusiłam z siebie – Zanim
zaczniesz chce ci coś powiedzieć. Bądź wobec mnie tylko szczery nic innego nie
oczekuje. Zacznij od nowa.
Po krótszym myśleniu zaczął.
- Jak ci już mówiłem naprawdę
jestem twoim bratem. Nie spodziewałem się takiego rozwiązania takiej sprawy.
Nie spodziewałem się, że to akurat ty. Nie spodziewałem się, że to twoi rodzice
z którymi niedawno rozmawiałem… Jeśli mi nie wierzysz możemy do nich pojechać
powiedzą ci całą prawdę.
- Nie ! – wstałam – Nie chce ! Ty
nic nie rozumiesz ! Nie wiesz co się stało jak ciebie nie było. I nie mów mi
tylko, że oni się zmienili bo ci i tak nie uwierzę !
- Liz , ale to prawda. Martwią
się o ciebie. Nie wiedzą co się wydarzyło, nie wiedzą co się dzieje u ciebie,
gdzie jesteś !
- To dlaczego mnie nie szukali
przez ten pieprzony rok ! Przez ten rok najbardziej ich potrzebowałam ! Gdzie
byli ? Co robili ? Nic ! Pieprzony rok!... Mają teraz ciebie niech zajmą się
tobą starszym synem ! A ich córka już nie żyje !
- Nie mów tak ! Oni napraw…
- Nie! Nie wiesz co kiedyś mi
mówili… Nic nie wiesz… wzięłam to do serca i tego się trzymam !
- To mi powiedź
- Nie zrozumiesz zostawicie mnie
tak jak i oni mnie. Nie chce przez to przechodzić od początku wiec pozwól, ze
ja się z tego wycofam – wzięłam swoją torebkę, która była na sofie i
skierowałam się do wyjścia. Płakałam
- Liz !- usłyszałam głos Logana
jak i Jamesa
- Przepraszam – wydusiłam cicho i
wybiegłam z domu
Nie biegłam tak jak zazwyczaj w
takich sytułaciach. Szłam wolno. Założyłam kaptur na głowę i ją spuściłam. Już
nie padało tylko lało. Od stup do czubka głowy byłam mokra. Nie obchodziło
mnie, że mogę się przeziębić. Nie teraz. Kierunek który sobie ustawiłam bardzo
mnie samą siebie zaskoczył. Ale jednak tam szłam. Musiałam o tym wszystkim
zapomnieć teraz, już. Zaledwie po dwudziestu pięciu minutach byłam już na
miejscu. Stałam pod budynkiem już dobrze mi znanym. Nieświadoma co robię
zapukałam. Drzwi otworzył mi znajomy chłopak.
- No śliczna, nie spodziewałem
się tego, że tak szybko do mnie wrócisz i to jeszcze bez mojej pomocy. Czego
kochanie pragniesz ?
- Spadaj Nathan ! Nie tego co się
spodziewasz ! Potrzebuje od ciebie towaru, a wiem, że tylko ty jedyny teraz
możesz mi to załatwić. Wiec jak ? Zapłacę ci za to
W tej chwili nic mnie nie
obchodziło. Złamałam swoje zasady. Trzymania się z daleka od Nathana, jego
kumpli i co gorsza od Narkotyku. Po prostu muszę choć przez chwile o tym
zapomnieć a to mi pomoże.
Wskazał ręką, żebym weszła,
zrobiłam to. Wszystko wyglądało inaczej. Było o wiele ładniej i czyściej. Zaskoczyła
mnie ta zmiana. Zmienił się ?
Stałam w progu salonu. Satyn
grzebał coś w barku stojący niedaleko telewizora.
- Wciągnij to nosem. - podał mi
jakiś biały proszek. Wahałam się tylko przez moment, ale wciągnęłam to. W końcu
nie miałam już nic do stracenia. Poczułam się niesamowicie i razem upiliśmy się. Nie miałam zielonego
pojęcia co robię. Moje myśli nie "uwierały" mnie już tak jak przed paroma
chwilami. Czułam, że jestem silna, że mogę zrobić wszystko. Nagle wstałam i zaczęłam
biegać w kółko, skakać, wariować i robić rzeczy nie możliwe. Nathan tylko przyglądał
mi się z uśmiechem. Po kilku dobrych godzinach zaczęło mi powoli przechodzić.
Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Chciałam zasnąć, ale nie mogłam. Podszedł
do mnie szatyn i zaczął mnie całować. Odwzajemniłam pocałunek pomimo tego, że w
ogóle nie chciałam. Pocałunek ? – mokry, ohydny, przyjemny, chwilami wracałam
myślami do tego co było kiedyś jak momentami było mi z nim dobrze. Nagle zaczął
mi wpychać ręce pod bluzkę. Zdjął mi ją, w ostatniej chwili zdałam sobie sprawę
z tego co robi. Popchnęłam go, zabrałam koszulkę i jak najszybciej stamtąd wybiegłam.
______________________________________________________________
Hmm…. Coś jeszcze miałam wam
napisać tylko co to było ? A tak dziękuje wam jeszcze raz z tak dużo nominaci O.o
jestem tym zaskoczona. Dziękuje też za miłe komentarze :) I tyle już odwiedzin.
Jeśli ktoś nie oglądał zwiastunu może go znaleźć w zakładce zwiastun.
6-11 komentarzy = nowy rozdział :)
6-11 komentarzy = nowy rozdział :)
Rozdział super James jest bratem Liz szok czekam na następną nn z niecierpliwością i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńjeju super *o* już nie moge sie doczekać następnego rozdziału <3
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny *o* mam nadzieję że szybko dodasz następny ! ;*
OdpowiedzUsuńpzdr ;*
Świetny :*. Takie tematy lubię ^^. Czekam na nexta <3
OdpowiedzUsuńSwietny rodzial <3 nie moge sie juz doczekac nastepnego, ale sie bedzie dzialo :D
OdpowiedzUsuńJames jest bratem Liz? Ooo.. a to ciekawe^^ Jeszcze ten Nathan się wpieprzył -,- Oficjalnie go nie lubię! xD Rozdział świetny czekam na nn:*
OdpowiedzUsuńTen Nathan mnie wkurza -.- Dał jej towar, i jeszcze chciał przespać się z nią -.- Co za...*cenzura* xD Widać, że James chce dobrze dla swojej sis, ale ona chyba tego nie chce. Rozdział niesamowity ^ ^ Czekam nn :*
OdpowiedzUsuńRozdział wspaniały .
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa co będzie dalej .
Zwiastun bardzo mi się podoba. <3
Czekam z niecierpliwością na nn . ;*
PS Zapraszam Cię do mnie na rozdział 1
http://magia-to-niezwyciezona-sila.blogspot.com/
Wow Liz źle zrobiła... nie powinna tam wgl iść a co gorsza brać narkotyków... kurcze coraz bardziej jestem ciekawa co dalej ;)
OdpowiedzUsuń